Wczoraj był Światowy Dzień Wcześniaka i z tej okazji wszystkim wcześniakom życzę dużo dużo zdrowia, bo zdrowie jest najważniejsze, reszta jest tylko dodatkiem. Chciałam tu wrzucić zdjęcia moich chłopaków te pierwsze z inkubatora i te dzisiejsze, ale im więcej czasu mija od tamtych dni to tym bardziej ciężko mi oglądać tamte fotki. Dla nas wcześniactwo nie jest tylko wspomnieniem , ono cały czas w nas trwa, zostawiło swoje piętno, nigdy nie będziemy mogli powiedzieć ze Wojtuś wyrósł z wcześniactwa i jest już wszystko OK, choć bardzo bym chciała aby tak było, nie mogę się łudzić, marzyć ze kiedyś o nim zapomnimy. Dla nas to święto nie jest radosne.
Dla większości ludzi wcześniak to taki trochę mniejszy różowiutki bobasek, większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego w jaki sposób walczy się o życie takiego dziecka, może kojarzą inkubator, ale już respirator, sondy, pulsoksymetr są dużą abstrakcją. Obecnie czasami gdy oglądam telewizję i zdarzy się że gdzieś w jakimś serialu typu medyczny tasiemiec przewinie się temat wcześniaczy to łapię się na tym że wyłapuję błędy i się wtedy wkurzam, pamiętam jak do białej gorączki doprowadził mnie odcinek ostrego dyżuru gdzie dziecko z 23 tygodnia ciąży było malutkie ale różowe i nawet o zgrozo pulchne. Tak wykreowany obraz trafia do tysięcy osób i gdzieś tam te wcześniacze problemy się rozmywają. Obecnie hucznie obchodzony dzień wcześniaka to kolorowanie małych skarpetek, fotki na portalach społecznościowych ze zdjęciami z inkubatora i okraszone pięknym komentarzem typu nam się udało, gdzie niegdzie tylko przewijają się fotki dzieci, którym udało się trochę mniej, wygrały walkę o życie ale nie o zdrowie, jeszcze mniej jest wspomnień o wcześniakach, którym się nie udało wygrać tej najważniejszej walki. Ja do dziś pamiętam wszystkie wcześniaki, którym kibicowałam a które odeszły: Kubuś, Wojtuś, Laurka, Fabianek, Ania, Michaś, Filipek. Dla Was Aniołki zapalam to małe światełko, w końcu to jest także i wasze Święto [*]