Dziś spadł u nas pierwszy tej zimy śnieg, szkoda że automatycznie topniał, ale mimo to poczułam już świąteczną zimową atmosferę. Patrząc na spadające płatki śniegu przypomniał mi się pierwszy śnieg dwa lata temu. Pamiętam to jak dziś, stałam w szpitalu przy inkubatorze w którym leżał Wojtuś kiedy zauważyłam że na zewnątrz powoli robi się biało. Pamiętam nawet co do niego mówiłam, opisywałam mu jak jest na zewnątrz i co to jest śnieg, mówiłam żeby walczył, nie poddawał się to kiedyś będziemy jeździć sankami, tarzać się w białym puchu, lepić bałwana. Nie wiem czy Wojtuś mnie słyszał, ale chyba czuł że do niego mówię, że jestem blisko, po prostu spokojnie spał.
Ze śniegiem wiąże się także inna historia, trochę z pogranicza metafizyki. Kiedy zaszłam w ciąże, jeszcze przed zrobieniem testu miałam dziwny sen, który śnił mi się wtedy 2 razy, zawsze to samo. Śniło mi się że jest zima, dużo śniegu a ja stoję na wzniesieniu razem z takim na oko 4-letnim chłopczykiem, wsiadamy razem na sanki i zaczynamy zjeżdżać w dół, pod koniec zjazdu spadamy z sanek i turlamy się w białym puchu, robimy aniołki na śniegu, w pewnym momencie chłopczyk wpada mi w ramiona i mówi do mnie "kocham cię mamo". Po tym jak słyszałam te słowa zawsze się budziłam. Kilka dni później zrobiłam test, który pokazał dwie kreseczki, a ja czułam że te dwie kreseczki oznaczają chłopca. Ten sen do mnie wracał, śnił mi się jeszcze parę razy jak byłam w ciąży i jeszcze częściej po urodzeniu się Wojtusia. Po tym jak wróciliśmy na dobre z Wojtkiem do domu nigdy już mi się nie przyśnił. Dziś jak patrzę na mojego synka, zwłaszcza na jego oczy to tak jakbym widziała oczy chłopca z mojego snu, są takie same, nie wiem tylko czy kiedykolwiek usłyszę od niego "kocham cię mamo", ale zrobię wszystko by tak było.
To zdjęcie zrobiłam Wojtusiowi latem, wyszło bardzo tajemniczo i trochę intrygująco, zwłaszcza ta biała poświata tak jakby skrzydła anioła no i oczywiście mina Wojtka (bezcenna) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz