Co do wzrostu to nosi ubranka na 74 i już zaczyna z nich wyrastać, jest długi i szczupły. Ciągle jeździmy po różnych poradniach, właśnie jutro mamy poradnię powikłań wcześniactwa, ostatnio mieliśmy okulistyczną (mały widzi, siatkówka jest na swoim miejscu, ma blizny po dwóch zabiegach lasera czyli fotokoagulacji i jak do tej pory nie wiemy jaki to będzie miało wpływ na jego widzenie ale jesteśmy dobrej myśli, następna wizyta we wrześniu). Ostatnio także mieliśmy wizytę w poradni audiologicznej gdyż mały nie miał wcześniej badanego słuchu, niestety badanie nie wyszło gdyż najpierw mieliśmy problemy z uśpieniem małego a potem okazało się że "chrapolenie" w nosku uniemożliwiło wykonanie badania, jak na złość akurat tego dnia coś mu w tym nosku zaczęło przeszkadzać, następne badanie będzie we wrześniu i jeżeli tez znowu mu będzie chrapoliło w nosku to będzie musiał pójść do szpitala na 2 dni na badanie ABR czyli Badanie potencjałów słuchowych wywołanych żeby określić czy ma ubytek słuchu i w jakim zakresie. Moim zdaniem mały słyszy ale trzeba mieć pewność co do tego więc wyrażę zgodę na to badanie. Neurologa mamy także we wrześniu, ostatnio pani neurolog kazała nam zrobić usg główki, wykonaliśmy je i tak jak kilka miesięcy temu (ostatnie badanie w lutym) jest tam wszystko ok, chciałam żeby neurolog wypisała nam skierowanie na EEG i tomografię bo jednak miał masywne krwawienia dokomorowe ale neurolog powiedziała nam że nie widzi takiej potrzeby więc chyba z Wojtusiem nie jest tak źle
Jeździmy także z małym na rehabilitację (vojta i bobath) raz w tygodniu i dużo ćwiczymy z małym w domu, właściwie to mąż ćwiczy bo ja z uwagi na swój stan nie za bardzo mogę pracować przy małym. Wojtuś robi postępy i jeszcze troszeczkę a będzie siedział.Co do mnie to jestem w 24 tygodniu ciąży (w piątek będzie 25) i mam zagrożoną ciążę, wszystko było ok do ostatniego badania gdy okazało się że moja szyjka zaczyna się przedwcześnie przygotowywać do porodu (czyli powtórka z rozrywki)

Dostałam lek rozkurczowy i mimo że lekarz mi mówił że nie jest jeszcze tragicznie, że mam leżeć, nic nie dźwigać itp. a będzie dobrze to mnie ogarnął taki lęk, wszystko wróciło w ułamku sekundy (szpital, poród, inkubator i ta kilkumiesięczna walka). W przyszłym tygodniu idę na kontrolę jeżeli nie będzie lepiej to czeka mnie szpital

2 tygodnie temu byłam na usg i wiem że to będzie dziewczynka (tak na 80%) i teraz ciągle do niej mówię żeby się nie spieszyła z przyjściem na świat, modlę się żeby wytrzymać przynajmniej do tego 30 tygodnia. Maleństwo jest bardzo ruchliwe i ciągle mnie kopie, jak byłam w ciąży z Wojtusiem to nie czułam tak wyraźnie ruchów jak teraz. Przy Wojtusiu praktycznie nic nie robię, nie mogę go wziąć na ręce, wykąpać, czasami do karmienia podaje mi go mąż, praktycznie mogę tylko bawić się z nim gdy leży obok mnie. Serce mi się kroi gdyż wiem że Wojtuś na tym traci. Cała praca przy małym spadła na mojego męża, dobrze że on sobie z tym radzi wyśmienicie,