Pierwszy post w nowym roku powinien być fajny, pozytywny i pełen energii, ale dziś jestem w tak negatywnym nastroju że....aż mnie roznosi. dwa tygodnie temu Wojtuś dostał katarku, walczyliśmy domowymi sposobami i już prawie się udało, ale niestety tylko prawie. W czwartek Wiktor od samego ranka był bardzo marudny, ciągle chciał na ręce, przysypiał, nie wykazywał żadnego zainteresowania jego ulubioną muzyką i piosenkami, ani jedzonkiem, zaczął za to trochę kaszleć. Około 14-stej okazało się ze jest nieźle rozpalony, zmierzyłam mu temperaturę i prawie dochodziła do 38 stopni, podałam mu panadol, trochę spadła, ale nadal miał stan podgorączkowy. O 16-stej byliśmy już z nim u pediatry, okazało się ze płuca i oskrzela czyste, za to gardło ma zaczerwienione, dostaliśmy antybiotyk (pierwszy od bardzo długiego czasu). Gorączka utrzymywała się dobrą dobę, zbijaliśmy panadolem i już w piątek wieczorem Wiki normalnie funkcjonował. W sobotę obudziłam się rano z potwornym bólem w mięśniach, ciężką głową i ogólnym rozbiciem, oraz gorączką, nie miałam siły na nic, przejście kilku metrów było dla mnie wspinaczka wysokogórską, nafaszerowałam się lekami i czekałam na poprawę, niestety nie pomagało, dopiero jak zapodałam sobie iburion to po godzinie było znośnie. W niedzielę czułam się lepiej, ale kaszel mi pozostał. Wojtuś przez ten czas czuł się dobrze i wychodził z kataru. Dziś rano niestety pojawił się kaszel i to dość silny, brak apetytu, osłabienie, widziałam jak z godziny na godzinę z pysiem jest coraz gorzej, znowu wycieczka do pediatry, potem do apteki. Wieczorem zupełny brak apetytu, a po 22 gorączka na 38 stopni, Przed nami ciężka noc, zwłaszcza że ja jeszcze do końca nie doszłam do siebie po sobocie a mój mąż mimo wcinania czosnku i cytryny też zaczyna czuć na sobie oddech niechcianego mikroba. Obydwoje czujemy ogromne zmęczenie. Trzymajcie kciuki za Wojtusia, bardzo boję się że z powodu tej infekcji trafimy do szpitala, oby szkrabek dał radę zwalczyć mikroba. Jutro napiszę coś więcej a teraz idę czuwać przy małym.
PS. Jeżeli ktoś wie gdzie można zrobić małemu dziecku Tomografię Komputerową głowy w znieczuleniu, w dość znośnych warunkach, w miarę szybko, prywatnie to proszę o info, interesuje nas Łódź, ewentualnie Warszawa lub Poznań.