Wczorajsze późne pisanie troszkę dziś odchorowałam, obudziłam się z potwornym bólem głowy, w dodatku dzieci nie dały mi pospać, pobudka o 5 z hakiem, przez godzinę próbowaliśmy z mężem uśpić towarzystwo, ale nie udało się. Mąż o 7 wyszedł do pracy, dzieci zjadły śniadanko, po 9 Wojtusia zaprowadziłam do przedszkola, po 13 go odebrałam, w między czasie obiad, zabawa z Wikim, czekanie na powrót męża, ćwiczenia z Wojtusiem itd itp. mija kolejny dzień, w dodatku czwartek a ja bardzo nie lubię czwartków. Choroba Wikiego uświadomiła mi że nigdy niczego nie powinniśmy być pewni, życie jest ulotne, trzeba cieszyć się chwilą, bo nigdy nie wiemy co przyniesie nam kolejny dzień i tak próbuję wcielić to "cieszenie się życiem" w życie i jak mantrę powtarzam sobie "co cię nie zabije to cię wzmocni" i niby się czuje "mocna" po tym co przeszliśmy ale chyba nie tak do końca.
Wojtuś miał dziś bardzo dobry dzień w przedszkolu, panie były z niego zadowolone, bawił się z innymi dziećmi (dołączył do zabawy), współpracował, usłyszałam "z każdym dniem jest lepiej" i ten optymizm czuję do teraz. Chcąc optymistycznie skończyć ten post wrzucam kilka fotek Wikusia z sesji fotograficznej jaką miał w szpitalu z okazji dnia dziecka, to są chyba najpiękniejsze zdjęcia jakie ma Wiki, zrobione profesjonalnym aparatem a nie komórką i tak patrząc na nie uświadamiam sobie ze ten mój mały urwis to fotogeniczna bestyjka.
Ewa, dobrze, ze więcej optymizmu w Was.. Tego trzeba się na- i uczyć. Wierzę, że to, co najtrudniejsze już za Wami.
OdpowiedzUsuńI wiesz co, ja nie wierzę, że to co nas nie zabija to nas wzmacnia. Z każdym takim potężnym ciosem ja przynajmniej robię się słabsza. Człowiek łapie równowagę wtedy, gdy jest dobrze, ale każdy kolejny cios znosi coraz gorzej.
Obyście Wy już żadnych ciosów więcej nie doświadczyli..
Super zdjecia:)pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuń